Recenzja filmu

Śniadanie ze Scotem (2007)
Laurie Lynd
Tom Cavanagh
Ben Shenkman

Bycie sobą w brokacie

Kto zrozumie problemy chłopca z zaakceptowaniem własnej orientacji lepiej niż inny, dorosły gej? Spotkanie takiej pary i jego konsekwencje stanowią sedno "Śniadania ze Scotem" – filmu z
Kto zrozumie problemy chłopca z zaakceptowaniem własnej orientacji lepiej niż inny, dorosły gej? Spotkanie takiej pary i jego konsekwencje stanowią sedno "Śniadania ze Scotem" – filmu z olbrzymim, ale nie do końca zrealizowanym potencjałem.

Najpierw poznajemy Erica – byłego hokeistę, który po urazie odniesionym na lodowisku pracuje jako prezenter w telewizji sportowej. Prawdę o życiu osobistym  Erica znają tylko jego najbliżsi znajomi, przed widzami i szefem Eric konsekwentnie buduje wizerunek "prawdziwego macho". W idealnym domku, gdzieś na kanadyjskich przedmieściach mieszka ze swoim chłopakiem Samem. Gra pozorów wychodzi Ericowi bez zarzutu do czasu, aż w jego uporządkowany świat wkracza dziewięcioletni Scot – syn byłej dziewczyny brata Sama… Matka Scota zmarła, bo przedawkowała narkotyki, a brat Sama, któremu przydzielono opiekę nad chłopcem, uchyla się przed odpowiedzialnością, oddając się rozrywkom gdzieś w Brazylii. Sam i Eric ze zdziwieniem zauważają, że Scot nie bije się z innymi, nie pije wódki i nie sprowadza dziewczyn do domu, jak to w swoim przerażeniu nagłym ojcostwem przewidywali. Za to chłopiec przysparza problemów wychowawczych innej natury: ponieważ kocha musicale i kabaretowe ciuchy, nie będzie mu łatwo przystosować się do nowej szkoły. Tatusiowie przyjmą odmienne postawy wychowawcze: Sam będzie starał się wspierać Scota, w tym jakim jest. Natomiast Eric, przekonany, że będąc sobą, Scot stanie się obiektem prześladowania, będzie przyuczał chłopca do przyjęcia strategii mimikry. Którą sam uprawiał przez całe dotychczasowe życie.

Idealne sytuacje komediowe wynikną więc bezpośrednio z tego oryginalnego fabularnego założenia. Dzieje się tak na przykład wówczas, gdy Eric zaproponuje Scotowi grę w hokeja, choć ten na lodowisku będzie wolał wywijać piruety. Ale "Śniadanie…" nie jest zlepkiem gagów opartych na przegiętym zachowaniu Scota. Pod komediową otoczką film inteligentnie porusza kwestię tożsamości: nie tylko orientacji seksualnej, ale też sztuki bycia innym w ogóle. Wbrew stereotypowi  łatwiej to zadanie przyjdzie spełnić dorastającemu Scotowi niż Ericowi, zmuszonemu na nowo zweryfikować obraną lata temu postawę.
Noah Bernett wcielający się w Scota jest największą siłą filmu. Stanowi motor zarówno najśmieszniejszych, jak i najbardziej wzruszających momentów. Wypada zadziwiająco naturalnie, choć rola wymagała od niego poruszania się na granicy karykatury. Scot przywodzi na myśl Patricię "Kitten" w wykonaniu Cilliana Murphy’ego, choć inaczej niż tamten nie traktuje swoich przebieranek jako gry. Wszystko robi z dziecięcą naiwnością i beztroską.

Reżyser Laurie Lynd był naprawdę blisko od nakręcenia doskonałej i mądrej komedii. Niestety sama realizacja zawiera zbyt dużo potknięć. Jakby twórca trochę za dużo chciał zmieścić w jednym filmie. Niektóre zabawne pointy zostały średnio zagrane przez sztywnych aktorów grających Erica i Sama. Razi brak rytmu. Chwilami "Śniadanie ze Scotem" bardziej przypomina "Pełną chatę" niż "Śniadanie na Plutonie". Szczególnie w zakończeniu zwycięża tonacja beztroska, co niestety tutaj oznacza "głupawa", a nie "śmieszniejsza". Ponieważ końcówka rozgrywa się w okolicach Bożego Narodzenia, delikatne przesłodzenie nie powinno dziwić. Jednak szkoda, że tak ciekawego przedsięwzięcia nie udało się na wyrównanym wysokim poziomie poprowadzić do końca.
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones